Słowo Czwarte
Jezus, Bóg i Człowiek, zawieszony na drzewie krzyża między ziemią a niebem. On, Nowy Adam, początek nowego stworzenia, uosabiający całą ludzkość, ludzkość, która tak daleko jest od Boga, a jednocześnie tak bardzo pragnie z Nim spotkania. „Czemuś mnie opuścił?” Czyż nie pobrzmiewa w tym pytaniu pełen bólu i cierpienia głos Boga z ogrodu Eden: „Adamie, gdzie jesteś?” Człowiek, który ukrywa, chowa się przed Bogiem, ucieka od Miłości, skrywa się w rozpaczy własnej samotności. I Bóg, który w tę samotność człowieka wkracza, przychodzi by być Emmanuelem, Bogiem z nami, nie dalekim, transcendentnym, nie Odwieczną Nieporuszoną Zasadą, ale tak bardzo bliskim i miłującym. Staje się Człowiekiem, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Człowiek opuścił Boga, przestał wierzyć w Jego bezwarunkową Miłość i łaskę, ale Bóg nie opuścił człowieka. To właśnie tu, na krzyżu dopełnia się tajemnica przedziwnej Miłości Boga, wypełnia się Jego odwieczny plan, by w Chrystusie zjednoczyć wszystko, i to, co na ziemi i to, co w niebie, to, co boskie, z tym, co ludzkie.
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” Samotność jest bolesnym doświadczeniem, szczególnie samotność wśród tłumu ludzi, ale jest jeszcze samotność o ileż większa i boleśniejsza, dotykająca najbardziej wewnętrznej sfery człowieka. Samotność bez Boga, gdy wydaje się, że wszystko zmarnowane, przegrane, wszelkie dobre intencje i działania stają się utopijną mrzonką, gdy znika Światło… I tu, w te wydawałoby się, że najciemniejsze obszary zszedł Ten, który jest Droga i Prawdą, i Życiem. I już odtąd nie ma ciemności, która byłaby zbyt ciemna, , nie ma przegranego życia, zawsze jest nadzieja…
Człowiek często sam odchodzi od Boga, sam porzuca niewyczerpane Źródło Miłości i Nadziei poprzez grzech, niefrasobliwość, lenistwo duchowe. Czasem jednak wydaje się, że to Bóg znika, że pozostawia człowieka samego, właśnie wtedy, gdy najbardziej Go pragnie i potrzebuje, że milczy, gdy tak bardzo Go potrzeba. Jezus doświadczył tego, czego tak bardzo lęka się człowiecze serce, ostatecznego ogołocenia, całkowitego ubóstwa. On, Syn Boży opuszczony przez Ojca, byśmy my nie byli opuszczeni. I wtedy wewnętrzna pustka, samotność przestają być nieszczęściem, stają się drogą, darem, udziałem w wielkiej Tajemnicy Wielkiego Piątku, Misterium uniżenia i wywyższenia Chrystusa. Gdy jest trudno, źle, pusto, a w sercu mnożą się niepokoje, pamiętajmy, że ciemności Wielkiego Piątku nie są końcem, że zajaśnieje poranek wielkanocny, po mrokach zabłyśnie Światło, które nie przeminie, Zwycięski Jezus Zmartwychwstały.
Ks. Marek Pawlak