Słowo Trzecie
Znany jest nam biblijny opis męki Chrystusa. Osłuchaliśmy się go. Potrafimy nawet wiernie przywołać większość słów, które Jezus wypowiedział z wysokości krzyża. Ale czy rzeczywiście rozumiemy ich znaczenie? Wszystkie przesycone są tajemnicą cierpienia. I może właśnie to dominujące w naszym ludzkim odbiorze przerażenie skalą bólu przesłania głęboki sens Miłości i Prawdy słów Chrystusa. Proponuję na przykład przyjrzeć się Testamentowi Jezusa, skierowanemu do Maryi, do Jana i do każdego człowieka.
Zazwyczaj nikogo nie dziwi fakt, że pełna miłości Maryja stała przy swoim ukrzyżowanym Synu. W nikim nie budzi wątpliwości to, że bardzo cierpiąc, nie mogła w żaden inny sposób okazać swej miłości i pomocy Mesjaszowi ofiarującemu siebie Ojcu, jak właśnie trwać przy Nim. Trwać w duchu pełnego zdania się na Jego Mądrość. Zapowiadał przecież, że będzie prześladowany i zabity. Jezus zawsze był słowny. Miłość nie pozwoliła Jej wystraszyć się prześladowców, ich bezwzględności. Ale czy było to tylko ludzkie, macierzyńskie przywiązanie? Z drugiej strony, czy Jezus chciał zapewnić Matce jedynie opiekę wiernego ucznia? Czy wyraził jedynie troskę o los Matki i pragnąc większego zrozumienia dla swoich uczuć względem Matki, zwrócił się do Jana w pełnych miłości słowach: „oto Matka twoja”? (zob. J 19, 27).
Kiedyś, w Nazarecie, podczas zwiastowania usłyszała Maryja, że będzie Matką Syna Bożego, że będzie On wielki - Ojciec da mu tron praojca Dawida (zob. Łk 1, 32). Tymczasem tu na Golgocie, zamiast tronu – krzyż, zamiast korony - cierniowa tortura, zamiast splendoru - nienawiść. A sam Jezus do swego Ojca zwraca się: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił” (Mt 27, 46). Gdyby myślała jedynie po ludzku, zwątpiłaby w dobroć Boga. Mogłaby przybrać postawę żony Hioba, w bezradności wołającej do niego: „złorzecz Bogu i umieraj” (zob. Hi 2, 9). Maryja stała przy Jezusie milcząca. Jej duszę przenikał miecz, na jaw wychodziły zamysły serc wielu, zamysły nas wszystkich. Wszelkiego rodzaju zamysły. Ona, Niepokalana, czystością swego serca, wyraźnie, w duchowy sposób widziała treść ludzkich serc, całą treść historii wszystkich pokoleń ludzkich. Nie tylko tych osób, które otaczały Ukrzyżowanego. Przecież wiszący na krzyżu Jezus pokutował i umierał za grzechy wszystkich ludzi. Nikt tak jak Ona nie miał duchowego wglądu w pełne rozmiary cierpienia tej ofiary. Stała w postawie fiat, nie pytała jak kiedyś w świątyni: „Synu, czemu nam to czynisz?” (por. Łk 2, 48). Stała w pełni zaangażowana w realizację planów Boga. W Nazarecie, z wyboru Boga i z własnego wyboru, stała się Służebnicą Pańską. Oczekując narodzenia Chrystusa, rozważała stopień zaufania, jakim obdarzył Ją Bóg, powierzając Jej własnego Syna. Zanim związała się z Nim przez pępowinę, związała się z Nim Słowem. Jej więź z Chrystusem dokonała się na gruncie przyjętego Słowa Bożego i przez Słowo Boże. Przez całe życie zbierała z ust i Serca Jezusa wszystkie Jego wypowiedzi, każdą Jego Mądrość. Teraz, tu na Golgocie miałoby być inaczej?
Maryja na Golgocie przeżywa swoje drugie zwiastowanie. Teraz Bóg zwraca się do Niej już bez pośrednictwa Archanioła Gabriela. Sam, bezpośrednio, w Osobie Syna zwiastuje Jej nowe macierzyństwo. Ma stać się Matką wszystkich ludzi. Niepokalana Niewiasta, swoją wiarą i pokorą depcząca moce piekielne, ma rozszerzyć swoje duchowe macierzyństwo na każdego z nas. Syn oczekuje od Niej, aby przyjęła tych co Go krzyżują za swoje drogie dzieci, aby wprowadzała je na drogę zaufania Bogu. Jako Matka ma towarzyszyć wszystkim pokoleniom ludzkim i każdemu z osobna w duchowej walce o trwałość owoców dzieła Jej Syna. I Maryja wypowiada swoje milczące, ale prawdziwe drugie fiat. To posłuszeństwo Słowu Bożemu do granic. Maryja nigdy tego powszechnego, duchowego macierzyństwa nie wyprze się.
Tymczasem Jan dowiaduje się, że otrzymuje nową Matkę. Ma być Jej prawdziwym synem. Bierze Maryję do siebie, uczy się od Niej Jezusa. Przyjmuje tajemnice Serca Maryi, skarby Jej rozważań i przemyśleń. Żyje w obecności Maryi. Głębia Serca Maryi staje się dla niego źródłem prawdziwej mądrości wiary i duchowej głębi. Widać to w napisanej później Ewangelii.
Słowa Jezusa skierowane do Jana „oto Matka twoja”, zaadresowane są do każdego ucznia. Jezus pragnie się podzielić z nami swoją Matką. Zaprasza nas do przyjęcia Jej obecności i do swoistej opieki nad Skarbnicą przemyśleń Serca Maryi. Pragnie, abyśmy wzorowali się na Jego Matce, upodabniając się do Niej w Jej postawie względem Bożego Słowa, względem woli Boga i względem drugiego człowieka. W planach Miłości Jezusowej nikt nie ma być sam. Każdy ma doświadczyć niezastąpionej obecności, pomocy i zwycięstwa Jego Matki nad złem. Oczekuje od nas wsłuchania się w Jej zwycięskie Serce. Potomstwo Niewiasty (por. Rdz 3, 15), nie ma pozostać bez Matki w walce o najwyższą sprawę – wieczną Komunię z Bogiem, o własne i cudze szczęście.
O. Stanisław Przepierski OP