Autorką ikony "Matka Boża Znaku" (dwumetrowa ikona zdobiąca kaplicę w Gdyni), którą przywłaszczyliśmy sobie za pomocą internetu dla naszej adwentowej strony, jest bardzo utalentowana i zasłużona artystka z Trójmiasta - Pani Marta Chrzan. Pani Marta jest m.in. laureatką nagrody im. Św. Brata Alberta i pisała też ikony dla Jana Pawła II. Więcej informacji oraz galerię prac można znaleźć na stronie Pani Marty: www.ikony.prv.pl
ADWENTOWE KRĘGI MODLITWY I POSTU
ADWENTOWE KRĘGI MODLITWY I POSTU – 2024
rozpoczynamy kolejny adwent naszego życia - czas radosnego oczekiwania na przyjście naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
W tym rozważaniu pragnę skupić naszą uwagę na głębokim duchowym znaczeniu żłobu, w którym został położony Jezus po swoich narodzinach. A oto znak dla was: Znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki i złożone w żłobie (Łk 2, 12). To dla nas ważny znak i przesłanie, przez które Bóg nas poucza. W ciągu wieków Kościół rozpoznał, jak ważny dla nas chrześcijan jest znak żłóbka. Ojcowie Kościoła mówili, że żłób jest symbolem naszego grzechu, bo jak osioł i wół wracają do żłobu, tak my wracamy do naszych grzechów.
Grzech jest niestety rzeczywistością, do której wracamy, bo myślimy, że się nasycimy, że w nim znajdziemy pokarm. Bardzo szybko odkrywamy, jak bardzo trujące jest to jedzenie. Mimo trującego jadu grzechu ciągle do niego wracamy, właśnie jak wół i osioł. W końcu grzechy stają się naszym nałogiem. Dziś wielu ludzi nie wyobraża sobie bez nich życia. Tak jak wół i osioł nie wyobrażają sobie życia bez żłobu. Wciąż wracamy do żłobu naszych grzechów w nadziei nakarmienia czy nasycenia. Jednak jesteśmy ciągle przez szatana oszukiwani, a mimo wszystko wracamy, niczego się nie ucząc na swoich błędach i grzechach i nie wyciągając żadnych konstruktywnych wniosków, bo upodobanie w grzechu jest w nas tak mocne. Siła przyciągania żłobu.
A oto przychodzi Jezus w to Boże Narodzenie i zostaje złożony w samym środku naszego grzechu i naszych zniewoleń. Wchodzi w nasz grzech, bez którego nie potrafimy już żyć i do którego najczęściej wracamy. Bóg, rękami Maryi, położył swego Syna w samym środku naszego grzechu, aby nas wszystkich z niego wyzwolić do wolności dzieci Bożych. Aby nas uwolnić od tego, co nas upokarza, niszczy, zabija, zamyka na łaskę, wobec czego sami z siebie jesteśmy bezsilni i bezradni. Rodzi się Bóg w samym środku tych bolesnych i często wręcz traumatycznych przeżyć naszej codzienności. Zbawiciel jest wśród nas. Staje się naszym pokarmem w Eucharystii i Słowie Bożym, aby nas umocnić. Przychodzi do nas, abyśmy już nie karmili się naszymi grzechami, ale Nim samym.
Jeśli odważę się poprosić Jezusa, żeby w to Boże Narodzenie powtórzył na mnie znak żłóbka, żeby się położył w samym środku mego grzechu, to będę miał niezwykłą szansę dostąpienia zbawienia i oczyszczenia. Jego obecność jest w stanie wszystko zmienić! Tam, gdzie jest Jezus, tam jest niebo. Stajnia i żłób stają się niebem. Nasz grzech, który Jezus bierze na siebie i przemienia, staje się oto moją drogą do Boga.
Święty Grzegorz Wielki mówił, że do przyjścia Jezusa grzech był więzieniem, ale przez Jezusa stał się drogą. Chrystus nas zbawia i wyzwala, położony w samym środku mego grzechu. Przyjmijmy Boga z całą pokorą właśnie w tym niechlubnym miejscu i zobaczmy w to Boże Narodzenie, jaka przemiana dokona się w nas.
Życzę Wam wszystkim owocnego przeżycia tego wyjątkowego czasu nawrócenia i przemiany wewnętrznej.
ks. Jarosław Hybza MIC, marianin, duszpasterz z Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski
Drogie Siostry, drodzy Bracia,
niedawno, w 32. Niedzielę okresu zwykłego, słyszeliśmy ewangelię o ubogiej wdowie, której hojność tak poruszyła Jezusa, że postanowił opowiedzieć o tym swoim uczniom: „Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie”.
Nie chodzi tak bardzo o to, co i ile dajemy, lecz co to dla nas oznacza! Dotyczy to nie tylko jałmużny, ale również modlitwy i postu. Czy ofiaruję siebie samego, moje serce, moje życie? Czy jestem hojny w dawaniu?
Doktor Kościoła św. Teresa z Lisieux tak zdefiniowała miłość: „Miłować to znaczy oddać wszystko i oddać siebie”. Matka Teresa z Kalkuty powtarzała często: „Musimy tak dawać, aby bolało”. Biznesmenom, którzy podczas uroczystego bankietu zbierali pieniądze na projekty Misjonarki Miłości, udzieliła takiej rady: „Mam nadzieję, że nie dajecie tylko z tego, co wam zbywa. Musicie dać tyle, żeby was to kosztowało.” I dodała: „Nie bójcie się miłować tak, żeby bolało, bo w ten sposób miłował Jezus”.
Drugą cechą miłości jest to, że jest ukryta. Wartość ofiary wdowy z ewangelii jest ukryta. Nikt nie mógł wiedzieć, ile znaczą dla niej te dwie małe monety, jak wielką wartość mają dla jej życia. Tylko Bóg, który widzi w ukryciu, wiedział o tym i mógł o tym zaświadczyć wobec innych. Jej skromny czyn mocno kontrastuje z autopromocją uczonych w Piśmie, którzy chcą być widziani, podziwiani i szanowani.
Bóg, który jest czystą miłością, ukrywa się: ukrywa się w swoim stworzeniu, w ludzkiej postaci Jezusa, w zgorszeniu Krzyża i w niepozorności Hostii. Żadnej autopromocji, lecz wszędzie cicha, pokorna obecność i cicha, pokorna służba.
Miłość pragnie się ukryć. W Kazaniu na Górze Jezus zaprasza nas, abyśmy zrezygnowali z wszelkiej autopromocji wówczas, gdy się modlimy, pościmy czy też wypełniamy uczynki miłosierdzia. Bo w przeciwnym razie nie będziemy mogli liczyć na Jego zapłatę. „Kiedy zaś dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, 4 aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
To prowadzi nas do trzeciej cechy miłości: pokorna, wielkoduszna miłość porusza serce Boga i skłania do wielkodusznej odpowiedzi. Jezus obiecuje: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy." A czym jest to życie wieczne? – Wspólnotą z Ojcem, Synem i Duchem Świętym, ale nie dopiero po tamtej stronie, lecz już „tu i teraz”! W tej wspólnocie istnieje nieopisywalne szczęście, wręcz rozkosz, nieporównywalna z niczym na tym świecie, również nie z najbardziej satysfakcjonującą relacją ludzką.
Tak więc wielkoduszna miłość, przeżywana w ukryciu, upodabnia się do Boskiej miłości, a więc osiąga najwyższe szczyty, jakie tylko można osiągnąć. Prezentem, jaki otrzymujemy od Pana na Święta Bożego Narodzenia, jest Jego Boska relacja i miłość. Jak możemy się lepiej przygotować do przyjęcia tego daru, jeśli nie poprzez wielkoduszną służbę Jemu samemu, uczynki miłosierdzia wobec bliźnich, a także poprzez modlitwę i post?
Na ten czas modlitwy, postu i uczynków miłosierdzia upraszam u Boga dla Was Jego błogosławieństwo. Proszę Was, pomódlcie się również za mnie i moich parafian!
W serdecznej łączności z Wami - ks. Jochen Maria Häusler (kapłan diecezji wiedeńskiej)
Moi Drodzy Uczestnicy Kręgów,
mam nadzieję, że przeczytaliście najpierw listy kapłanów, abym mogła krótko odnieść się do nich poniżej.
Ksiądz Jarosław Hybza z Lichenia w symbolice „żłobu” chce pokazać naszą grzeszność, złe nawyki i nałogi, do których uparcie wracamy, jak wół i osioł do swojego żłobu. Na szczęście Jezus, rodząc się w żłobie (określenie „w żłóbku” jest tylko zdrobnieniem) i potem umierając na Krzyżu, wszedł w tę naszą grzeszność i bylejakość, by ją odkupić i przemienić.
Ksiądz Jochen Häusler z Wiednia apeluje do nas, abyśmy niczego nie robili na pokaz, dla próżnej chwały, bo miłość lubi ukrycie i aby wszystko, co robimy, czy to będzie dawanie jałmużny, czy modlitwa i post, robili to tak hojnie i radykalnie, żeby nas kosztowało, bo miłość musi kosztować.
To po krótce przesłanie listów kapłanów, ale chciałabym jeszcze odwołać się do Słowa Bożego, które akurat jest czytane wczoraj i dziś, bo, jak mówi Psalm 119: „Twoje Słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce”.
We wczorajszym Pierwszym Czytaniu jest fragment z 3 rozdziału Apokalipsy, w której Bóg zarzuca dwom kościołom w Azji (w Sardach i w Laodycei) zbytnią letniość wiary i brak gorliwości. Padają tam ostre stwierdzenia i upomnienia, jak na przykład:
"Znam twoje czyny: masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły. (…) nawróć się. Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie (…). Obyś był zimny albo gorący. A tak skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię z mych ust wyrzucić.”
Kapłan (ks. Wojciech Węglowski) komentujący to czytanie, napisał tak:
Taka niedoskonałość przynosi szereg problemów: łatwo ulegać nawykom, przyzwyczaić się do bylejakości, do braku czujności względem siebie wobec tego, co złe, czyli stawać się mniej wrażliwym na grzech i zło. (…)Takie podejście jest najgorsze z możliwych, bo sprawia, że życie chrześcijańskie staje się pozorem, jest letnie. Obojętność na sprawy Boże prowadzi do utraty ich znaczenia i wartości w życiu człowieka. Dlatego Jezus stoi u drzwi i kołacze, czekając na zaufanie i przyjaźń, na bliskość i intymność. Ale to od konkretnego człowieka zależy, czy będzie na to oczekiwanie letni, czy otworzy drzwi swojego serca…
A więc to od każdego z nas zależy, jak będzie wyglądało nasze chrześcijaństwo i współczesny Kościół – czy będzie w nim życie, czy będzie martwy. W innym miejscu tego czytania Bóg mówi o reszcie, która jest święta i na tej reszcie wiernych i w pełni oddanych mu wyznawcach On chce budować:
„Lecz w Sardach masz kilka osób, co swoich szat nie splamiły i będą chodzić ze Mną w bieli, bo są godni. Tak, szaty białe przywdzieje zwycięzca i z księgi życia imienia jego nie wymażę. I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami".
Bądźmy więc tacy właśnie, jak mówi powyższy fragment Apokalipsy! Pytajmy się każdego dnia, czy dziś jest lepsze od wczoraj, czy ja sam jestem coraz lepszą wersją samego siebie?
Papież Benedykt przewidział już wiele lat temu, że Kościół będzie się boleśnie oczyszczał, że zostaną małe wspólnoty, właśnie ta święta reszta, przez którą rozpocznie się odrodzenie Kościoła, Jego wiosna. Jezus czeka na takich wyznawców, którzy mają wiarę jak ogień, który może rozpalić ostygłe serca ludzkie, czeka na naszą czujność i gorliwość „non-stop”.
Od Adwentu zaczyna się Nowy Rok Kościelny, a więc jest to czas na zmiany i nawrócenie dla nas z letniości i powierzchowności naszej wiary. Nie wystarczą same praktyki, dzieła dobroczynne, nie wystarczy, aby tylko na zewnątrz było wszystko w porządku, ale chodzi właśnie o wnętrze, o tę bliską, intymną relację z Bogiem.
Niech więc nasze adwentowe posty, modlitwy i uczynki będą tak radykalne, „żeby nas zabolało”, jak pisze ks. Jochen, cytując św. Matkę Teresę z Kalkuty. Odejdźmy też jak najdalej od naszego „żłobu” grzechu, złych nawyków i nałogów. Niech nasz adwentowy program, ale i codzienny Rachunek sumienia, do którego zachęcam, pomogą nam w tym, bo życie nie jest po to, aby stać w miejscu, lecz po to, aby się rozwijać, aby wyjść poza swoją „strefę komfortu”, „aby przynosić owoc”, jak pragnie tego Jezus:
Terminy piątkowego postu w tym roku to: 6.12., 13.12. i 20.12
Zawierzam nas wszystkich i nasz Adwent Matce Bożej Miłosierdzia, prosząc Ją, która dała Bogu swoje całkowite „fiat” i której życie było przez to najbardziej owocne, aby przeprowadziła nas swoją modlitwą i wstawiennictwem przez ten święty czas Roku liturgicznego, ucząc nas wiary gorliwej, płomiennej i owocnej, wiary, która kosztuje!
Pozdrawiam Was serdecznie, życzę błogosławionego czasu Adwentu i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, pozostając z Wami w duchowej łączności i jedności!
Jola
Warszawa, Adwent 2024
______________________________________________________________________________
Bieg roku liturgicznego pozwala nam odkryć czas jako miejsce działania Boga. Każdy dzień mierzy się nie tylko miarą godzin, suma dni to coś więcej niż tylko zebrane razem aktywności spisane na kartach kalendarza. Każdy czas jest darem, jest łaską do odkrycia i do przeżycia, każdy dzień jest okazją do czynienia dobra, każda chwila jest zaproszeniem do odkrywania Boga ukrytego w tysiącu drobnych spraw wypełniających życie nie tylko zabieganiem, ale przede wszystkim Miłością.
Adwent niesie ze sobą smakowanie czasu oczekiwania, przeżywanie naszych dni jako nadziei oczekującej na spełnienie. Uświadamiamy sobie, i chcemy to rzeczywiście przeżyć, że Bóg nasz jest blisko, jest Tym, który przychodzi, a my wszyscy razem jesteśmy Kościołem, to znaczy wspólnotą oczekującą. W adwencie dotykamy prawdy zarówno o skończoności czasu jaki i o tym, że każdy czas ma swoje ostateczne wypełnienie w przychodzącym Zbawicielu. Spełnienia dni, spełnienia czasu oczekuje każde ludzkie serce. Życie jest przecież adwentem – czyli oczekiwaniem na przyjście Pana, na ostateczne spotkanie z Nim.
Przyjdzie również ludzkie pokolenie, które doświadczy Boga wkraczającego w historię w sposób ostateczny, aby objawić „nowe niebo i nową ziemię.” Spełnią się wówczas wszystkie adwenty dziejów. Pierwsze generacje chrześcijan żyły gorącą nadzieją, że to za ich dni nastąpi to ostateczne spełnienie. Słowo Boże świadczy o tym, że oczekiwanie napełniało wierzących w Chrystusa radością i byli w swoim stróżowaniu poranka nie tylko radośni, ale i na swój sposób niecierpliwi.
Wydaje się, że kolejne wieki oczekiwania osłabiły gorliwość serc, o spełnieniu dziejów częściej chyba myślimy z lękiem niż z niecierpliwością. Nie traćmy jednak ducha. Podejmowane wyrzeczenia, ofiara modlitwy i postu, szczególne praktyki pobożnościowe są przecież nieustannym przygotowywaniem drogi Panu. Bać się należy nie tyle śmierci, która jest tylko przejściem przez bramę wieczności, ale zmarnowanego życia. Człowiek przecież, jak mówiła dr Wanda Półtawska, nie dlatego żyje, że się urodził, ale dlatego się urodził, że Żyje….
Niech więc życie pełne nadziei na spełnienie Bożych obietnic prowadzi wszystkich przeżywających swoje dni według duchowości Kręgów modlitwy i postu w tym szczególnym czasie, jaki jest Adwent Roku Pańskiego 2023.
w Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego.
Amen.
Ks. Jarosław Kwiatkowski
Jezu, ufam Tobie! Tota Tua, Maria!
Moi Drodzy Kręgowicze,
doczekaliśmy czasów takiego zamętu, niestety również w Kościele, że nie pozostaje nam nic innego, jak właśnie modlić się i pościć, do czego zapraszam znów w tym Adwencie.
Jakże aktualne i potrzebne wydaje się wołanie św. Jana Pawła II z Placu Zwycięstwa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!” Właśnie to wołanie o Ducha Bożego przyświeca zawsze Adwentowym Kręgom, bo tego Ducha, który jest duchem pokoju i jedności, duchem mądrości i rozumu i wszystkich innych dobrych darów, tak bardzo światu brakuje!
Jezus powiedział do szczecińskiej mistyczki, Sł. B. Alicji Lenczewskiej takie słowa: „Prawdziwe chrześcijaństwo jest męczeństwem”, a więc na pewno żadne rozmyte chrześcijaństwo w wersji „light” nie może podobać się Bogu, a niestety takiego chrześcijaństwa wokół nas jest bardzo dużo. Znany benedyktyn, o. Maksymilian Nawara, w jednej ze swoich konferencji powiedział, że tym, co obecnie może przekonać świat do naszej wiary jest jedność, a nie jakieś uliczne ewangelizacje i tego typu akcje. Duch jedności to duch Boży, a więc sami z siebie, bez Ducha Świętego, tej jedności nie zaprowadzimy. „Zobaczcie, jak się miłują” – mówiono o pierwszych chrześcijanach, a czy życie współczesnych chrześcijan jest świadectwem ku nawróceniu pogan, czy raczej antyświadectwem?...
Czytając ostatnio Stary Testament natrafiłam w Księdze Daniela na zamieszczoną tam dłuższą modlitwę tego wielkiego proroka, który ze skruchą, wstydem, ale i z ufnością w Boże Miłosierdzie zwraca się do Boga. Gdy czytałam te słowa, dostrzegałam ich uderzającą aktualność. Umieszczam więc w tym miejscu całą „Modlitwę Daniela” (9, 3-19) i zachęcam do jej modlitewnej lektury:
3. Zwróciłem więc twarz do Pana Boga, oddając się modlitwie i błaganiu w postach, pokucie i popiele.
4. I modliłem się do Pana, Boga mojego, wyznawałem i mówiłem: O Panie, Boże mój, wielki i straszliwy, który dochowujesz wiernie przymierza tym, co Ciebie kochają i przestrzegają Twoich przykazań.
5. Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań.
6. Nie byliśmy posłuszni Twoim sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu do naszych królów, do naszych przywódców, do naszych przodków i do całego narodu kraju.
7. U Ciebie, Panie, sprawiedliwość, a u nas wstyd na twarzach, jak to jest dziś u nas - mieszkańców Judy i Jerozolimy, i całego Izraela, u bliskich i dalekich, we wszystkich krajach, dokąd ich wypędziłeś z powodu niewierności, jaką Ci okazali.
8. Panie! Wstyd na twarzach u nas, u naszych królów, u naszych przywódców i u naszych ojców, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie.
9. Pan, Bóg nasz, zaś jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że zbuntowaliśmy się przeciw Niemu.
10. I nie słuchaliśmy głosu Pana, Boga naszego, by postępować według Jego wskazań, które nam dał przez swoje sługi, proroków.
11. Cały Izrael przekroczył Twoje Prawo i pobłądził, nie słuchając Twego głosu. Spadło na nas przekleństwo poparte przysięgą, które zostało zapisane w Prawie Mojżesza, sługi Bożego; zgrzeszyliśmy bowiem przeciw Niemu.
12. Spełnił więc swoje słowo, jakie wypowiedział przeciw nam i naszym władcom, którzy panowali nad nami, że sprowadzi na nas wielkie nieszczęście, jakiego nie było pod całym niebem, a jakie spadło na Jerozolimę.
13. Tak jak zostało napisane w Prawie Mojżesza, przyszło na nas całe to nieszczęście; nie przebłagaliśmy Pana, Boga naszego, odwracając się od naszych występków i nabywając znajomości Twej prawdy.
14. Czuwał więc Pan nad nieszczęściem i sprowadził je na nas, bo Pan, Bóg nasz, jest sprawiedliwy we wszystkich swych poczynaniach, my zaś nie usłuchaliśmy Jego głosu.
15. A teraz, Panie, Boże nasz, który wyprowadziłeś swój naród z ziemi egipskiej mocną ręką, zyskując sobie imię, jak to jest dziś: zgrzeszyliśmy i popełniliśmy nieprawość.
16. Panie, według Twojego miłosierdzia, niech ustanie Twój zapalczywy gniew nad Twoim miastem, Jerozolimą, nad Twoją świętą górą. Bo z powodu naszych grzechów i przewinień naszych przodków stała się Jerozolima i Twój naród przedmiotem szyderstwa u wszystkich wokół nas.
17. Teraz zaś, Boże nasz, wysłuchaj modlitwy Twojego sługi i jego błagań i rozjaśnij swe oblicze nad świątynią, która leży zniszczona - ze względu na Ciebie, Panie!
18. Nakłoń, mój Boże, swego ucha i wysłuchaj! Otwórz swe oczy i zobacz nasze spustoszenie i miasto, nad którym wzywano Twego imienia. Albowiem zanosimy swe modlitwy do Ciebie, opierając się nie na naszej sprawiedliwości, ale ufni w Twoje wielkie miłosierdzie.
19. Usłysz, Panie! Odpuść, Panie! Panie, miej na uwadze i działaj niezwłocznie, przez wzgląd na siebie samego, mój Boże! Bo Twojego imienia wzywano nad Twym miastem i nad Twym narodem.
Ks. Dominik Chmielewski, charyzmatyczny salezjanin, którego na pewno znacie, w bardzo jasny sposób wyjaśnia jak powinna wyglądać szczera pokuta:
Po pierwsze – zmiana myślenia;
Po drugie – uniżenie się przed Bogiem i żal za grzechy;
Po trzecie – post i inne wyrzeczenia;
Po czwarte – wynagrodzenie i zadośćuczynienie.
Mówiąc o Modlitwie Daniela (link do tego rozważania ks. Dominika: www.youtube.com/watch ), stwierdza, że „Daniel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Izrael musi przygotować się na przyjście Mesjasza przez pokutę,(…) bo dopiero kiedy pokutujemy, mamy serce zdolne do przyjęcia Boga. Ks. Dominik powiedział też, że gdy ktoś mówi mu, że jakoś nie czuje Boga i Jego miłości, to on zawsze go pyta: „a czy pokutujesz?” I dalej mówi: „To pokuta zawsze poprzedza intymność z Bogiem i dar relacji z Nim.” Wracając do proroka Daniela, podkreśla jego postawę: „Daniel wchodzi w pokutę w całkowitym uniżeniu, leżąc na ziemi i przeprasza za grzechy Izraela, pości, nic nie je, nic nie pije, nie namaszcza się olejkami, choć on sam był święty. Daniel bierze w uniżeniu i pokucie grzech całego narodu na siebie, ale nie wywyższa się, bo wie, że nie grzeszy tylko dlatego, że Bóg trzyma nad nim swoją rękę.” Także prorok Joel uzależnia otrzymanie od Boga specjalnej mocy duchowej od pokuty.
Również my podejmujemy pokutę w naszych Kręgach nie tylko za swoje grzechy, ale i za grzechy innych i prosimy o Ducha Świętego nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich ludzi na świecie. Wołajmy z naszym Papieżem z Nieba, z pokorą i uniżeniem na wzór proroka Daniela, o nowe wylanie Ducha Świętego na Polskę i świat, o Boże Miłosierdzie dla ludzkości, a szczególnie o pokój, o co prosi też Matka Boża w październikowym orędziu z Medjugorje, podejmując adwentową modlitwę i pokutę:
Pościmy tylko w piątki prosząc o Siedem Darów Ducha Świętego dla siebie i całego Kościoła (można dołączyć intencję własną).
W dniu postu uczestniczymy w Eucharystii w w/w intencjach
Staramy się wypełnić jakiś uczynek miłosierdzia względem bliźnich
W soboty oddajemy szczególną cześć Maryi, głównej przewodniczce Adwentu, uczestnicząc w Roratach i odmawiając franciszkańską Koronkę do Siedmiu Radości Matki Bożej lub (w wyjątkowych sytuacjach) Radosną Część Różańca. Można też dodatkowo odśpiewać Akatyst, Godzinki, Magnificat, odmówić Litanię Loretańską lub inną modlitwą uwielbić Maryję.
Terminy piątkowego postu w tym roku to: 8.12., 15.12. i 22.12.
Nie możemy tracić ducha i gorliwości oczekując na przyjście Pana, do czego zachęca nas w swoim tekście na Adwent ks. Jarek Kwiatkowski, udzielając nam z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku kapłańskiego błogosławieństwa, za co Mu bardzo dziękujemy! Jesteśmy więc umocnieni, aby dobrze przeżyć kolejny Adwent. Zawierzmy się naszym przewodnikom adwentowym, Maryi i św. Janowi Chrzcicielowi, aby nas owocnie przeprowadzili przez ten czas oczekiwania na przyjście Pana. Dziękuję Wam za udział w Kręgach i życzę wszelkiego błogosławieństwa na przeżywanie Adwentu i Świąt Bożego Narodzenia!
Pozdrawiam Was serdecznie
w duchowej łączności z Wami
Jola
Radosne adwentowe oczekiwanie i przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia trzeba rozpocząć od pytania skierowanego do Boga. Co chciałbyś, Panie, zrobić we mnie w tym czasie, jakie są Twoje pomysły i pragnienia na moje życie?
Jezus nieustannie nas szuka i zaprasza do głębokiej relacji miłości ze sobą. Serce Boga, które poszukuje drugiego serca, czyli każdego z nas. Adwent to właśnie czas wzajemnego poszukiwania i znajdowania siebie nawzajem - Boga i człowieka, dwóch stęsknionych za sobą serc. Adwent będzie dla nas udanym czasem, gdy zdołamy spotkać serce Boga i odpowiemy na Jego pragnienia.
W Adwencie nie chodzi tylko o to, aby unikać grzechu i uzbroić się w dobro, naprawić coś w sobie, ćwiczyć się w cnocie, ale przede wszystkim zobaczyć, że nasze serce często błądzi bez Boga, nie chodzi Jego drogami, nie pełni Jego woli, wątpi, traci nadzieję, o wiele spraw się zamartwia, lęka i zamyka na codzienne przychodzenie Boga do nas. Warto przypomnieć słowa św. Augustyna: „abym się nie rozminął z Bogiem przychodzącym do mnie codziennie”.
Jezus dziś puka do naszych serc i prosi o zaproszenie, ale my nie zawsze jesteśmy w domu naszego serca. A jeżeli już jesteśmy, to drzwi mamy zamknięte z powodu naszego pogubienia, egoizmu, pychy, lęku, obawy czy zwątpienia. Co nam dziś przeszkadza otworzyć drzwi serca dla przychodzącego Pana? Co mam zrobić w tym Adwencie, aby je w końcu na stałe otworzyć? Można też siebie zapytać, jakie sytuacje, wydarzenia i osoby wpłynęły na ich zamknięcie?
Niech więc ten czas Adwentu będzie czasem łaski, nawrócenia i radosnego spotkania z Jezusem. Serce Boga czeka na twoje otwarte serce, więc zrób wszystko, aby stało się ono małym Betlejem, gdzie doświadczysz Jego obecności i wielkiej, niepojętej miłości.
ks. Jarosław Hybza MIC
marianin, duszpasterz z Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej Bolesnej Królowej Polski
Drodzy Bracia i Siostry,
„Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym“ upomina nas Jezus w perspektywie czasów ostatecznych (Łk. 21,36). Przyjście Boga w ludzkim ciele ponad 2000 lat temu prowadzi do Jego przyjścia w chwili obecnej, poprzez każdego z nas. Jego kulminacją będzie chwalebne objawienie się Jezusa na końcu czasów, kiedy wszystko się wypełni.
Chcemy być na to przygotowani! Wymaga to nieustannego czuwania. Naszym zadaniem jest wypełnianie każdej chwili wiecznością poprzez modlitwę. Modlitwa to żywy kontakt z Żywym Bogiem poprzez wiarę, „poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylana, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje” (św. Teresa z Ávili). Nasza modlitwa nie może ograniczać się do wypowiadania słów modlitwy albo rozważania scen z życia Jezusa. Musimy wciąż na nowo starać się o „poufne i przyjacielskie obcowanie” z PANEM.
„Byłoby jednak błędem sądzić, że zwyczajni chrześcijanie mogą się zadowolić modlitwą powierzchowną, która nie jest w stanie wypełnić ich życia. Zwłaszcza w obliczu licznych prób, na jakie wystawiona jest wiara w dzisiejszym świecie, byliby oni nie tylko chrześcijanami połowicznymi, ale «chrześcijanami w zagrożeniu». Znaleźliby się w niebezpiecznej sytuacji, która prowadzi stopniowo do osłabienia wiary.” (Jan Paweł II, Novo Millennio Ineunte). Naraziliby się ponadto na ryzyko zaprzepaszczenia swojego najwznioślejszego powołania i misji, którą jest wejście w Boga już w tym życiu poprzez modlitwę, udział w Jego Boskim Życiu i wpływ na losy tego świata. Błogosławiony karmelita Maria Eugeniusz Grialou pisze: „Naszym powołaniem jest uczestniczenie w życiu Boga i stawanie się jednością z Nim, bez końca. Naszym najwyższym celem jest wejście w Boga... Oto nasz cel, na tym polega błogosławieństwo nieba! Nie chodzi o oglądanie Boga tylko z daleka, ale o bycie Bogiem przez uczestnictwo. O włączenie się w dzieło poznawania i kochania – w działanie samego Słowa Bożego - i w ten sposób trwanie w Jego szczęściu i Jego życiu. Innymi słowy, chodzi o to, by wejść w rytm trójosobowego życia z Nim nie jako widz, ale jako działający podmiot.”
Poprzez wewnętrzną, kontemplacyjną modlitwę wszystko to dokonuje się już tu na ziemi. Każdy jest do tego powołany. Nie poddawajmy się uczuciom, wywołanym przez zło, które nas otacza, potraktujmy je raczej jako sposobność do użycia dźwigni, o której tak pięknie mówi św. Teresa z Lisieux: „Pewien uczony powiedział kiedyś: Dajcie mi dźwignię i punkt oparcia, a ruszę świat z posad. To, czego Archimedes nie mógł osiągnąć, ponieważ jego prośba nie była skierowana do Boga i dotyczyła tylko materii, święci osiągnęli w całej pełni. Wszechmocny dał im za punkt oparcia SAMEGO BOGA i TYLKO BOGA, za dźwignię zaś modlitwę, która rozpala ogniem miłości. W ten sposób podźwignęli oni świat. I w ten sam sposób dźwigają go w swoich zmaganiach dzisiejsi święci i tak samo będą to czynić święci w przyszłości aż do skończenia świata.”
Drodzy Bracia i Siostry, jesteście powołani do bycia tymi świętymi. Bóg daje Wam łaskę, byście się nimi stali! Przyjmijcie ją i zdajcie się na nią!
Łączę się z Wami w modlitwie, Wasz Jochen Maria Häusler (duszpasterz Archidiecezji Wiedeńskiej)
Moi Drodzy,
bardzo się cieszę, że znów dwóch kapłanów – ks. Jarek z Lichenia i ks. Jochen z Wiednia – zechcieli wprowadzić nas w Adwent, podając do naszej refleksji swoje własne przemyślenia. Bardzo dziękujemy obu kapłanom i Hani K., jak co roku, za wspaniałe tłumaczenie z niemieckiego! Teraz ja pozwolę sobie przekazać Wam kilka refleksji, tym bardziej, że z wieloma z Was (36 osób, które otrzymują materiały pocztą tradycyjną) mam kontakt tylko dwa razy w roku.
Ks. Jarek pisze: Jezus nieustannie nas szuka i zaprasza do głębokiej relacji miłości ze sobą. Serce Boga, które poszukuje drugiego serca, czyli każdego z nas. Adwent to właśnie czas wzajemnego poszukiwania i znajdowania siebie nawzajem - Boga i człowieka, dwóch stęsknionych za sobą serc. Adwent będzie dla nas udanym czasem, gdy zdołamy spotkać serce Boga i odpowiemy na Jego pragnienia.
„Jezus (…) zaprasza nas do głębokiej relacji miłości ze sobą.” Jak głęboka ma być ta relacja jest wprost niewyobrażalne, bo ona nie ma dna, gdyż mamy do czynienia z transcendentnym Bogiem! W Katechizmie (1) czytamy: Bóg (…), zamysłem czystej dobroci, w sposób całkowicie wolny, stworzył człowieka, by uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia. A św. Jan Paweł II w „Dives in Misericordia” pisze tak o miłości Boga do nas: Jest to miłość, która nie tylko stwarza dobro, ale doprowadza do uczestnictwa we własnym życiu Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Ten bowiem, kto miłuje, pragnie obdarzać sobą.
Bóg pragnie obdarzać sobą bez końca, aż do przebóstwienia i o tym jest prawie cały tekst ks. Jochena – wczytajmy się w niego dokładnie. Św. Faustyna modliła się wprost: Najsłodszy Jezu, rozpal moją miłość ku sobie i przemień mnie w siebie, przebóstwij mnie, aby czyny moje miłe Ci były; niech to sprawi moc Komunii Świętej, którą codziennie przyjmuję. Jak bardzo pragnę być przeistoczona całkowicie w Ciebie, o Panie! (Dz. 1289).
Właśnie ta „Boża moc” ukrywa się w Jego Ciele i Krwi, a więc w Eucharystii i w Jego Słowie, które Bóg kieruje do nas w Liturgii, a więc, gdy tym się będziemy karmić, będziemy stopniowo przebóstwiani! Pięknie mówi o tym w rozmowie z ks. Wonsem, goszczący niedawno w krakowskim Centrum Formacji Duchowej, kardynał Robert Sarah:
To Słowo stało się Ciałem i tym ciałem dzielimy się co niedziela. To Eucharystia. Eucharystia może pomóc nam wejść w głębszą relację z Bogiem, a ponieważ Bóg wchodzi we mnie, staje się moim ciałem i krwią, ja sam staję się Bogiem. Myślę, że te dwa elementy, które pozostawił nam Pan – Eucharystia i Słowo – są fundamentalne, aby stworzyć w nas tożsamość chrześcijańską, czyli stać się chrześcijaninem, który karmi się Słowem Boga. I to Słowo staje się ciałem. Zatem taka osoba staje się Bogiem. Św. Ireneusz powiedział: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem”. Planem Boga jest odbicie w nas Jego Oblicza, byśmy mieli podobieństwo z Nim, jak to było na początku, kiedy to stworzył Bóg człowieka na Swój obraz. I proces ten rozpoczyna się od słuchania Jego Słowa i karmienia się Jego Ciałem. Są to elementy, które pozwolą Kościołowi stać się bardziej dynamicznym, misyjnym i silnym. I każdemu z nas, którzy karmimy się Słowem Bożym i Eucharystią, pozwoli stać się świadkiem silnym, zdecydowanym i misyjnym.
Ks. Wons w rozmowie z Kardynałem użył sformułowania „kościół „małych trzódek”, bo nie da się już ukryć, że kryzys Kościoła powszechnego, którego jednym z symptomów jest spadek powołań, od dawna już obecny na Zachodzie, dotarł również i do nas. Jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia, żeby w Polsce zamykano seminaria i żeby brakowało nam kapłanów, którymi dzieliliśmy się do niedawna z całą Europą. W tym roku aż do 19 furt seminariów zakonnych w Polsce nie zapukał nikt! Wielu kapłanów porzuca kapłaństwo, nie wraca z urlopów, młodzież masowo wypisuje się z katechezy, a spora liczba młodych ludzi, ale i ich rodziców - dokonuje wprost apostazji. Sytuacja jest alarmująca, ale, jak upomina ks. Jochen, nie mamy ulegać lękowi, lecz uwierzyć w moc modlitwy, która otwiera nas na moc samego Boga, a On jest Wszechmogący, a nie Trochę-mogący, jak powtarza to często ks. Dominik Chmielewski (a ja za nim :) ).
W czasach takiego zamętu, jaki obserwujemy, przetrwa tylko wiara radykalna, a więc weźmy sobie poniższe słowa Jezusa do serca i odnawiajmy swoje chrześcijaństwo: Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. (Łk 12, 1)
Jezus wzywa do odwagi i daje nam obietnicę królestwa. „Święta Reszta” wystarczy, aby nawrócić świat! W rozmowie z Abrahamem, Bóg obiecał, że nie zniszczy Sodomy i Gomory, jeśli znajdzie tam 10 sprawiedliwych. Czy my bylibyśmy wśród tych 10%, gdyby teraz rozpoczął się Sąd Ostateczny? Bądźmy, proszę Was – zróbmy wszystko, abyśmy byli wśród „ Świętej Reszty”! Nie dajmy się zniechęcić, bo zniechęcenie jest jedyną przegraną (jak to powtarzał jezuita – o. Mokrzycki). Nie dajmy się liberałom i katolewicy zepchnąć na margines! Trzy największe akcje duszpasterskie ostatnich lat, takie jak: „Wielka Pokuta”, „Różaniec do granic” i „Polska pod Krzyżem” zorganizowali świeccy. Rola świeckich jest nie do przecenienia, bardzo w to wierzył św. Jan Paweł II. Jego Adhortacja z 1988 roku „O powołaniu i misji świeckich w Kościele i świecie” jest właśnie temu poświęcona – wracajmy do niej i do całego nauczania naszego świętego Papieża, na którego trwa tak straszna nagonka. Brońmy naszego Papieża, organizujmy Adoracje i zamawiajmy Msze Święte każdego 22-go dnia miesiąca (w nawiązaniu do 22 października – liturgicznego wspomnienia Papieża), wspierajmy naszych kapłanów, którzy słabną i wspierajmy naszą Matkę-Kościół, bo nie możemy dopuścić do braku Eucharystii i innych sakramentów. Bez Eucharystii nie przetrwamy.
Ta prośba koresponduje z rozpoczynającym się wraz z Adwentem nowym rokiem duszpasterskim, którego hasło brzmi: „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. A więc tematem przewodnim tego roku jest refleksja nad Kościołem, jego misją oraz umocnienie wiary w Kościół jako wspólnotę wierzących, kroczących razem do domu Ojca.
Stawiamy sobie jako główny zamiar uświadomić wiernym, że mimo trudnych spraw trzeba wierzyć w Kościół i Kościołowi. Wierzyć w Kościół dlatego, że jest rzeczywistością Bosko-ludzką. Wierzyć Kościołowi dlatego, że Kościół bazuje na autorytecie samego Boga – powiedział bp Andrzej Czaja, przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP.
Benedykt XVI powiedział kiedyś, że współczesny kościół albo będzie wspólnotą wspólnot, albo go w ogóle nie będzie. Angażujmy się więc w życie Kościoła, w życie wspólnot parafialnych, aby nie doszło w Polsce do tego, co masowo dzieje się w Europie – do zamykania kościołów i wyprzedawania majątku kościelnego.
Ponieważ post dodaje modlitwie mocy, wołajmy z naszym Papieżem z Nieba o nowe wylanie Ducha Świętego na Polskę, podejmując adwentową modlitwę i pokutę:
Terminy piątkowego postu to: 2.12., 9.12., 16.12. i 23.12.
„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!” – niech to wołanie Papieża z Placu Zwycięstwa (1979 r.) towarzyszy nam podczas tego Adwentu i niech Maryja, Oblubienica Ducha Świętego, wyprasza nam i naszym rodzinom Jego siedmiorakie Dary, tak potrzebne w tej walce duchowej, która rozgrywa się na naszych oczach!
Dziękuję wszystkim za udział w Adwentowych Kręgach i zawierzając nas naszej Patronce – Matce Bożej Miłosierdzia, życzę Wam i sobie wielu świateł i duchowych owoców naszej wspólnej modlitwy i pokuty!
Pozdrawiam Was serdecznie
w duchowej łączności i w jedności
Jola
Warszawa, Adwent 2022
Wprowadzenie w czas Adwentu - radosnego oczekiwania na przyjście Pana
Codziennie słyszymy mnóstwo słów i różnych dźwięków, które docierają nie tylko do naszych uszu, ale zawsze chcą wtargnąć głębiej, aby zawładnąć naszym sercem, myślami i wyobrażeniami. Chcą wpływać na podejmowane decyzje i kształtować styl naszego życia.
Tylu ludzi (ale i różnych instytucji) chciałoby karmić nas tysiącami słów, a my wciąż jesteśmy głodni i spragnieni, niepewni kolejnych kroków stawianych na drodze naszego życia.
Kogo i jak mam dziś słuchać, aby być naprawdę szczęśliwymi i mądrze kierować swoimi krokami w życiu?
Z pomocą, jak zawsze, przychodzi nam Duch Święty - duch miłości Ojca i Syna, przybywa z siedmioma darami, aby nas uczynić uczniami Chrystusa w tym trudnym, bolesnym i kryzysowym czasie dla kościoła i świata.
W czasie Adwentu trzeba zamilknąć jak św. Józef, patron kościoła i tegorocznego roku duszpasterskiego, który zawładnięty przez Słowo Boga słucha Go dzień i noc, milczy i wiernie wypełnia wolę Pana. Uczy nas świętości w codzienności naszego życia.
Trzeba wraz z Maryją otworzyć swoje ucho serca, aby usłyszeć mówiącego do nas codziennie Boga i wiernie wcielać w swoim życiu Jego Słowa.
Każdy z nas ma dwa oblicza - to zewnętrzne, które widzimy w lustrze i poświęcamy mu tak wiele czasu, tracąc wiele wysiłków i energii dla piękna swego ciała, dla spraw finansowych i materialnych. Mamy też to drugie - wewnętrzne, niewidoczne dla oczu innych, ale widoczne dla oczu Boga - nasze serce i sumienie.
W czasie Adwentu warto przyjrzeć się swemu wewnętrznemu obliczu w lustrze Słowa Bożego, aby szczerze odpowiedzieć sobie, w jakiej kondycji jest moje życie duchowe?
Czy moje obcowanie ze Słowem Boga nie jest tylko Lectio humana, ludzkim czytaniem Jego Słowa, chodzeniem własnymi drogami, życiem według własnego kalendarza, używaniem własnego alfabetu na rozwiązywanie codziennych problemów i trudności życiowych?
Wraz z Maryją i św. Józefem, otwierając się na Ducha Świętego, o którego w Adwentowych Kręgach prosimy, przejdźmy w tym Adwencie na kalendarz Boga, na Jego drogi, na Jego alfabet - wtedy Bóg będzie czytał twoje życie swoimi oczami i będzie to Lectio Divina.
Pamiętajmy o słowach bł. Stefana Kardynała Wyszyńskiego, że „czas to miłość” bo tylko przetrwa. Przestańmy wreszcie kręcić się wokół siebie, a pomyślmy o niesieniu pomocy innym, bo światu potrzeba dziś właśnie świadków wiary o wrażliwych i gorących sercach, z „wyobraźnią miłosierdzia”. Potrzeba nam dziś wiary, która góry przenosi, miłości, która wszystkich jednoczy i nadziei, która nigdy nie zawodzi, bo w życiu można wszystko stracić byle nie to.
Na czas Adwentu wszystkim uczestnikom Kręgów Modlitwy i Postu, zaangażowanych w szerzenie cywilizacji miłości, niech błogosławi Bóg Wszechmogący + Ojciec+ i Syn+ i Duch Święty. Amen.
ks. Jarosław Hybza MIC
marianin, duszpasterz z Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej Bolesnej Królowej Polski
Słowo do uczestników Kręgów Modlitwy i Postu na Adwent 2021
Drodzy Bracia i Siostry,
czyż nasz Bóg nie jest wspaniały? Wchodzi w ciasne ramy ludzkiego ciała i życia, staje się podatny na cierpienie i śmiertelny, aby obdarzyć nas swoją bliskością, a nawet udziałem w bezkresie swojego boskiego życia. Ten bezkres przejawia się przede wszystkim w niezmierzonej cierpliwości i dobroci, o czym czytamy w starotestamentalnej Księdze Ozeasza (rozdz. 11): "Bogiem jestem, nie człowiekiem... Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu...". A nieco wcześniej, w obliczu niewierności umiłowanego ludu, powiedziano: "Jakże cię mogę porzucić?... Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności.“
Żyjemy dzięki wielkiej cierpliwości i dobroci Boga, który sam nas wyręcza w zadośćuczynieniu i otwiera nam drogę do nawrócenia. Zachęcam Was do takiego wykorzystania czasu Adwentu, abyście poprzez modlitwę i kontemplację Pisma Świętego, ale także poprzez wszystkie codzienne wydarzenia mogli dostrzec, jak działa wielka cierpliwość i dobroć Boga. Jeśli pozwolimy się jej dotknąć, nasze życie ulegnie przemianie. A ta przemiana objawi się w tym, że stopniowo będę coraz bardziej cierpliwy i życzliwy dla siebie i swoich bliźnich.
Pamiętajmy: modlitwa i post nigdy nie są celem samym w sobie! Wszystko musi być ukierunkowane na wzrost miłości w naszym życiu. Jeśli miłość do siebie samego, do Boga i do bliźniego nie rozwija się i nie wzrasta, to coś jest nie tak. Wówczas powinienem poruszyć ten temat i przyjrzeć się mu bliżej w rozmowie z przewodnikiem duchowym.
Kto zechce, ten może w sposób szczególny – wzywając Ducha Świętego – „pracować” nad wzrastaniem w cierpliwości i dobroci: unikać słów i gestów zniecierpliwienia, cierpliwie znosić uciążliwą osobę, przestać koncentrować się tylko na sobie, mówić dobrze o innych lub przynajmniej milczeć, gdy ktoś mówi źle o bliźnich…
Miłość sprawi, że będziecie kreatywni! W tych trudnych czasach jesteście powołani, aby być światłem od Boga, które jest pocieszeniem, które dodaje otuchy i nadziei. Dziękuję Wam za świadectwo Waszego życia wiarą!
Niech Was błogosławi i sprawi, że sami staniecie się błogosławieństwem, Bóg Wszechmogący, Ojciec i + Syn i Duch Święty. Amen.
W poczuciu serdecznej więzi z Wami,
Ks. Jochen Maria Häusler
Tota Tua, Maria!
Moi Drodzy,
jak co roku, wraz z Adwentem, ruszają nasze Kręgi Modlitwy i Postu.
Modlitwa i post to najskuteczniejsza broń chrześcijanina, to najlepsze antidotum na zło, które zalewa świat, ponieważ walka duchowa to nie walka na argumenty. Sam Jezus w rozmowie z uczniami, którzy nie mogli poradzić sobie z niektórymi złymi duchami, wyznał, że „Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17, 21). Dziś chyba wyraźniej niż dotychczas świat potrzebuje ekspiacyjnej modlitwy i pokuty, aby odsunąć „miecz Bożej sprawiedliwości”, ciążący nad światem. Dlatego tym goręcej włączmy się w Adwentowe Kręgi.
A oto cały program:
Pościmy tylko w piątki prosząc o Siedem Darów Ducha Świętego dla siebie i całego Kościoła oraz dołączamy intencję własną.
W dniu postu uczestniczymy w Eucharystii w w/w intencjach
Staramy się wypełnić jakiś uczynek miłosierdzia względem bliźnich
W soboty oddajemy szczególną cześć Maryi, głównej przewodniczce Adwentu, uczestnicząc w Roratach i odmawiając franciszkańską Koronkę do Siedmiu Radości Matki Bożej lub (w wyjątkowych sytuacjach) Radosną Część Różańca. Podczas tej modlitwy również prosimy Maryję – Oblubienicę Ducha Świętego - o Jego dary. Można też dodatkowo odśpiewać Akatyst, Godzinki, odmówić Litanię Loretańską lub inną modlitwą uwielbić Maryję.
Terminy piątkowego postu to: 26 listopada (na progu Adwentu, dla chętnych), 3, 10, 17 i 24 (Wigilia) grudnia.
Jako lekturę na Adwent polecam znane Wam niedzielne medytacje adwentowe na rok C ojca Bronisława Mokrzyckiego pt. „Przyjdź” (dostępna w wydawnictwie WAM) i rozważania lectio divina ks. Krzysztofa Wonsa: „Modlitwa Ewangelią na każdy dzień” (okres Adwentu i Bożego Narodzenia), jak również niezwykle mądrą małą książeczkę ks. Roberta Grzybowskiego (pustelnika z ziemi drohiczyńskiej) pt.: „Osiem kroków wiary Maryi” – wydawnictwo Sióstr Loretanek.
Zwracam Waszą uwagę również na to, że I Niedziela Adwentu rozpoczyna nowy rok kościelny i duszpasterski. Jak wiecie, od 2019 do 2022 r. w centrum stoi Eucharystia. Temat na ten rok (trzeci i ostatni) brzmi: „Posłani w pokoju Chrystusa”, a motto biblijne: „Ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6, 57). Zachęcam Was zatem bardzo gorąco do jak najczęstszego uczestnictwa w Eucharystii, bo jak to wyraził Papież Benedykt XVI: podczas Eucharystii Bóg nie daje nam czegokolwiek, On daje nam Siebie! Czerpmy więc garściami z tego misterium - źródła wody żywej, również poprzez częstą Adorację. Nie tylko losy Kościoła, ale każdego z nas zależą od uczestnictwa w Eucharystii. Niech to uczestnictwo zmienia nas, nasz styl życia i nasz stosunek do bliźnich.
Mam nadzieję, że piękne słowa wprowadzenia i kapłańskie błogosławieństwo dwóch kapłanów - ks. Jarka Hybzy MIC i ks. Jochena Häuslera (niemiecki kapłan posługujący w Austrii) dodadzą nam Bożej mocy na podejmowany wysiłek modlitwy, pokuty, a przede wszystkim osobistego nawrócenia.
Dziękując za udział w Kręgach, zawierzam nas i owoce tego uczestnictwa - Maryi, Matce Miłosierdzia i wszystkim świętym patronom Kręgów
w duchowej łączności z Wami
Jola
Warszawa, Adwent 2021
Wprowadzenie do Adwentu 2020 – ks. Jarosław Hybza MIC
Na jakiego Boga czekam?
Izajasz mówi „Oto wasz Bóg, oto Pan przychodzi z Mocą” (Iz 40, 1-5. 9-11). Jaki jest Ten Bóg, na którego czekam w tym Adwencie? Prorok nam podpowiada „pocieszcie mój lud, mówi Wasz Bóg”.
Czekam na Boga, Który mnie pociesza, wierzę w Boga, który jest delikatny i czuły i przychodzi do mnie w tym Adwencie, w czasie pandemii, aby pocieszyć moje serce. Umacnia w cierpieniu, chorobie i izolacji. Oddala wszelki lęk i obawy.
Czekam na Boga, który przychodzi do mnie jak Dobry Pasterz do swojej zagubionej owieczki, aby ją odnaleźć i przyprowadzić przez sakrament pojednania do wspólnoty kościoła w Eucharystii, gdzie na nowo rodzi się w moim sercu, jak kiedyś w Betlejem. Jagnięta nosi na swej piersi, a owce karmiące prowadzi łagodnie, daje wytchnienie i odpoczynek. Troszczy się o najdrobniejsze szczegóły naszego życia.
Czekam na Boga, który mówi do mojego serca i który jest bliski, którego mogę usłyszeć w Biblii. Mój Bóg nie jest niemy i daleki, ale bliski i czuły. Wychowuje mnie przez swoje Słowo.
Czekam na Boga, przy którym mogę odpocząć, bo czuję się przy Nim bezpiecznie, jak małe dziecko przy swoich rodzicach.
Czekam na Boga, który poprowadzi mnie do celu bezpiecznie po drogach mego życia ku swemu wiecznemu Królestwu w niebie. Tylko On jest najlepszym Przewodnikiem.
Czekam na Boga pełnego Miłosierdzia, którego Miłość nie skończy się tam, gdzie pojawi się mój grzech, ale ogarnie go, przebaczy i wszystko daruje.
Czekam na Boga, który jest wierny nawet wtedy, gdy odchodzę i zdradzam. On zawsze na mnie czeka. Cierpliwy, współczujący i litościwy.
Czekam na Boga, który przychodzi do mnie z Mocą swego Zmartwychwstania, zwycięstwa nad moim grzechem, śmiercią i szatanem.
Czekam na Boga, który obdarza szczęściem, nawet teraz w dobie pandemii koronawirusa. Tylko w Nim jest mój sens i radość życia, które wykraczają poza granice śmierci i sięgają wieczności.
Na takiego Boga czekam.
Maryja urodziła Słowo Odwieczne, które stało się człowiekiem.
Niech w każdym z Was narodzi się prawdziwa miłość - Chrystus, który przemieni całe Wasze życie. Niech okres Adwentu będzie dla nas wszystkich czasem nawrócenia i pogłębienia intymnej relacji z Chrystusem - naszym Panem i Zbawicielem.
Wszystkim uczestnikom Kręgów modlitwy i postu, na cały czas Adwentu i Uroczystości Bożego Narodzenia udzielam pasterskiego błogosławieństwa
Niech Was błogosławi Ojciec i Syn i Duch Święty
Ks. Jarosław Hybza MIC, marianin z Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu
TOTA TUA, MARIA!
Drodzy Uczestnicy Kręgów,
wszyscy mieliśmy nadzieję, że trauma związana z pandemią skończy się najpóźniej latem (inne wirusy giną pod wpływem wysokiej temperatury), ale tak się nie stało, wirus ma się dobrze i wygląda na to, że nie tylko przeżycie wielkanocnych misteriów było mocno utrudnione, ale najwyraźniej to samo czeka nas w Boże Narodzenie. Czas próby trwa i trzeba być duchowym ignorantem, aby nie dopatrzeć się w trwającej pandemii „drugiego dna” i zamiast się nawracać, czekać jedynie na szczepionkę. Jakich prób i kataklizmów jeszcze potrzeba, abyśmy uderzyli się w piersi, weszli na wąską i stromą ścieżkę nawrócenia i ze skruchą „wrócili do Pana”? W tym miejscu przytoczę niezwykle trafny komentarz Pana Andrzeja Kowalskiego (ze strony czytań: www.mateusz.pl), który rozważając ewangeliczną historię ubogiej wdowy i sędziego dochodzi do takich konkluzji:
Już widzimy jak „stary” chrześcijański świat poddaje się negatywnym zmianom stanowionego prawa, obyczajowości, jak apostazja wkrada się tylnymi drzwiami do Kościoła. Gdy więc przerażająco spada frekwencja na niedzielnych mszach świętych, gdy ludzie przestają się modlić i uczestniczyć w sakramentach Pokuty i Pojednania oraz Eucharystii, gdy państwa i narody są atakowane i szantażem zmuszane przez międzynarodowe organizacje do przyjęcia bezbożnych regulacji prawnych, to może się zrodzić w ludziach duchowa pustka, w którą z łatwością wchodzi zło. A ono jest bezlitosne, ekspansywne, przepełnione szatańską logiką zniszczenia. Niektórym ludziom się wydaje, że można przyzwoicie żyć bez Boga, że wystarczy zastąpić Dekalog polityczną poprawnością czy liberalną ideologią. Ale gdy sądy wydają werdykty, które jeszcze wczoraj byłyby skandalem i sędziowie straciliby prawo do wykonywania zawodu, gdy rachunek ekonomiczny może decydować o życiu i śmierci człowieka, gdy … Ile jeszcze tych „gdy” moglibyśmy dodać?!
Co to oznacza? To oznacza, że ostało się już tak niewiele wartości ogólnych, które pozwalają człowiekowi żyć godnie, rozwijać się, mnożyć. Niechciana rzeczywistość osacza nas coraz bardziej. I może nadejść taki czas, kiedy już nie będzie nam wolno wyznawać wiary ojców, wychowywać dzieci w tej wierze, liczyć na rozsądną pomoc urzędu, lekarza, drugiego człowieka. Nie jest to aluzja do polskiej rzeczywistości. To opis procesu, który rozchodzi się po całym świecie. Widać to już wyraźnie w licznych krajach europejskich, kiedyś tradycyjnie chrześcijańskich czy w Ameryce Północnej. Co więc zostaje czynić człowiekowi jeszcze wierzącemu i praktykującemu? Kołatanie do drzwi Nieba, błagalna modlitwa do Boga Ojca – Dobrego Sędziego o miłosierdzie dla nas i całego świata. Ale taka postawa nie pociąga już wielu. Współcześni politycy i stratedzy popierani przez jakże dużą część społeczeństwa wolą sojusze i silną armię. Ale już psalmista [Ps 20] mówił, że jedni wolą rydwan, drudzy konie, a nasza siła w imieniu Pana, Boga naszego. Tamci się zachwiali i upadli, a my stoimy i trwamy. W tej „globalnej wiosce”, jaką jest świat, wiele może zależeć od wyborów prezydenckich w jakimś kraju czy lokalnej, wydawałoby się, wojny. A wtedy „promieniotwórczy deszcz” może spaść na sprawiedliwych i nie sprawiedliwych. Gdy ten świat pogrąża się w grzechu, wzmaga się łaska. Ale kto ma być kanałem tej łaski, gdy tak wielu odrzuciło Boga, a Bóg nikogo na siłę nie uszczęśliwia? To są właśnie te „ubogie wdowy” – ludzie wiary, ostatni Mohikanie Wiary, Nadziei i Miłości, o których mówi Pan Jezus w swojej przypowieści. Chce się zawołać: Za mną, kto w Boga wierzy! Uczy nas św. Paweł w Liście do Efezjan [6, 10-18], jak zwyciężać mamy.
W tym miejscu pozwolę sobie na osobistą refleksję. Niektórzy z Was wiedzą, że cztery miesiące temu, w wyniku zarażenia koronawirusem i powikłań z tym związanych zmarł mój ukochany Tata. Nikt z nas nie był przygotowany na tę śmierć, bo Tata był, mimo wieku, w bardzo dobrej kondycji. Na jego półce leżały książki i gazety, które zamierzał przeczytać, moja Mama przygotowała świeżą pościel na jego powrót ze szpitala i uprasowała koszule. Niestety, nie przeczytał już tych książek, nie założył uprasowanych koszul, nie zdążył…
Przeżyłam tę śmierć bardzo osobiście i bardzo głęboko, co wywołało we mnie dużo przemyśleń i refleksji, przede wszystkim w kontekście kruchości życia i naszych ludzkich planów i związanej z tym konieczności bycia gotowym na śmierć zawsze, bo naprawdę „nie znamy dnia, ani godziny”.
Bądźmy więc ludźmi czuwania i wiary, którzy idą pod prąd współczesnych ideologii i stają się kanałami łaski dla tych, których wiara osłabła, albo ją stracili. Módlmy się i pokutujmy za siebie, za nich i za tych, którzy w czasie pandemii tak licznie odchodzą bez sakramentów. I cytując psalmistę (por. Psalm 20) za autorem przytoczonego komentarza, powiem jego słowami: „Jedni wolą rydwan, drudzy konie, a nasza siła w imieniu Pana, Boga naszego. Tamci się zachwiali i upadli, a my stoimy i trwamy.”
Stójmy więc i trwajmy, i „nie lękajmy się”, jak wołał do nas nasz ukochany Papież, bo i tak „bramy piekielne nie przemogą” Kościoła, nawet jeśli nim mocno potrząsną i zachwieją. Oczyszczajmy się wraz z Kościołem, naszą Matką, i nie traćmy nadziei, bo nasza nadzieja zawieść nie może! Nie tylko sami jej nie traćmy, ale budźmy ją w innych, bo każdy chrześcijanin musi być człowiekiem nadziei i powinien podnosić jej poziom w świecie - inaczej rozmija się ze swoim powołaniem.
Z wielką ufnością wołajmy więc: „Jezu, ufam Tobie”, prosząc Go o Nową Pięćdziesiątnicę, o Triumf Niepokalanego Serca Maryi, bo tylko nowe wylanie Ducha może uleczyć wielkie rany ludzkości, pojednać ludzi ze sobą i zaprowadzić Królestwo Boże na ziemi, czyli mówiąc językiem bardziej współczesnym -„Cywilizację Miłości”. To zwycięstwo przyjdzie i jak prorokował umierający kardynał Hlond, „przyjdzie przez Maryję”, bo gdzie jest Ona, jak to pokazała w Wieczerniku, tam zstępuje Duch Święty. I Ją, Oblubienicę Ducha Świętego, całą „utkaną” z Jego Światła, ale i jako Matkę Miłosierdzia – naszą Patronkę, prośmy o to w tegorocznym Adwencie. Niech nasza modlitwa, wzmocniona przez pokutę, przebłaga Zranione Serce Boga i Jego Matki i wyprosi miłosierdzie dla naszego chorego na duszy i ciele świata. Bo któż, jak nie Bóg może te choroby uleczyć i oddalić?
W tym miejscu przypominam, że wraz z Adwentem rozpoczyna się "nowy rok liturgiczny i duszpasterski, którego tytuł na lata 2020/2021 brzmi: „Zgromadzeni na świętej wieczerzy – Jego mottem są słowa: „Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba (J. 6,32). Rok ten będzie drugim etapem trzyletniego programu duszpasterskiego pod hasłem: „Eucharystia daje życie. Jego zasadniczym celem jest pogłębienie wśród wiernych znaczenia tajemnicy Eucharystii jako centrum życia chrześcijańskiego, rozumienia symboliki celebracji eucharystycznych i częstego uczestnictwa w nich. (cytowane za stroną: misyjne.pl) Tym goręcej zachęcam do częstego, jeśli to możliwe, codziennego uczestnictwa w Eucharystii (Msze roratnie!) i Adoracji.
Bardzo dziękuję ks. Jarkowi Hybzie MIC za piękne wprowadzenie do Adwentu i kapłańskie błogosławieństwo. Zachęcam też do lektury orędzia Papieża Franciszka na Adwent, gdy się ukaże w mediach. Jako lekturę na Adwent (rok B) polecam książkę mojego ulubionego jezuity - Ojca Bronisława Mokrzyckiego pt.: „Oczekiwany” wydawnictwa WAM.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, życzę owocnego Adwentu i błogosławionego czasu Bożego Narodzenia – a w Nowym Roku niech nam towarzyszy papieskie zawołanie „Nie lękajcie się!” Przez wstawiennictwo naszego świętego Papieża, w kończącym się roku jego setnych urodzin i przez ręce głównej Patronki Kręgów - Maryi, Matki Miłosierdzia powierzam Was i oddaję Bogu w Trójcy Jedynemu
pozostając w duchowej łączności z Wami
Jola
Warszawa, Adwent 2020
Nasz modlitewno-pokutny plan na Adwent:
Pościmy tylko w piątki prosząc o Siedem Darów Ducha Świętego dla siebie i całego Kościoła oraz dołączamy intencję własną.
W dniu postu uczestniczymy w Eucharystii w w/w intencjach
Staramy się wypełnić jakiś uczynek miłosierdzia względem bliźnich
W soboty oddajemy szczególną cześć Maryi, głównej przewodniczce Adwentu, uczestnicząc w Roratach i odmawiając franciszkańską Koronkę do Siedmiu Radości Matki Bożej lub (w wyjątkowych sytuacjach) Radosną Część Różańca. Można też dodatkowo odśpiewać Akatyst, Godzinki, odmówić Litanię Loretańską lub inną modlitwą uwielbić Maryję. Gorąco zachęcam także do uczestnictwa w bogatej ofercie internetowych rekolekcji (w przypadku braku parafialnych).
Terminy piątkowego postu to: 27 listopada (dla chętnych), 4, 11 i 18 grudnia.
Wersja radykalna: bardzo zachęcam tych, którzy chcą i mogą, do podjęcia postu w trybie „medjugorskim”, czyli w środę i piątek – wówczas powstanie 7 terminów (razem z piątkiem 27-go listopada) i będzie można rozważać każdy Dar Ducha Świętego i każdą Radość Maryi po kolei (najlepiej korzystać wtedy z tych dłuższych rozważań archiwalnych z lat 2007-2009 na naszej stronie), a nie wszystkie naraz, jak w tej chwili. Wtedy też ofiarujemy łącznie 7 Mszy Świętych w intencji kolejnych Darów Ducha Świętego. Natomiast w soboty, w dniu maryjnym, odmawiamy tylko Koronkę do Siedmiu Radości - z krótkimi rozważaniami, tak jak w ostatnich latach. Rozważając radości Maryi prosimy również o Dary Ducha Świętego, bo któż, jak nie Ona może Go nam najskuteczniej wyprosić.
ADWENT 2019
Drodzy Siostry i Bracia,
rozpoczynamy kolejny w naszym życiu adwent. Wiemy dobrze, że czas ten przygotowuje nasze serca nie tylko na przeżycie dzięki liturgii Bożego Narodzenia jeszcze raz cudu tajemnicy pokory Boga we Wcieleniu, ale również odnawia w nas gotowość na wyjście na spotkanie Pana, który przychodzi. Godzina Jego przyjścia pozostaje tajemnicą Jego miłosiernego serca. Wiemy, że Pan nadejdzie i chcemy trwać z zapalonymi pochodniami serc. Żaden z płomieni świata nie jest w stanie rozświetlić ciemności, w jakie może wejść ludzkie serce.
Trwając na modlitwie i w praktyce wynagradzającego postu chcemy zapalać się ogniem Ducha Świętego, prosząc o Jego siedmiorakie dary. Pragniemy też możliwie najczęściej przystępować do Płonącego Krzewu Eucharystii i trwać z radością na modlitwie razem z Maryją - Matką Słowa Wcielonego.
Nasz trud byłby daremny bez błogosławieństwa Pana. On pragnie objąć tym niezwykłym znakiem każdy dzień naszego czuwania. Na owocne trwanie w oczekiwaniu na spełnienie się adwentu naszego życia niech nam błogosławi Bóg Wszechmogący + Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.
ks. Jarek Kwiatkowski.
Adwent (łac.adventus, gr. epifania, parusia) oznacza przyjście. Sam termin przejęty został ze świata pogańskiego. W starożytnym Rzymie tym mianem określano nadejście kogoś bardzo znaczącego, a więc wprowadzenie do świątyni posągu bóstwa albo wkroczenie ubóstwianego cezara do jakiegoś miasta. Wydarzenie to odbywało się w klimacie radości, entuzjazmu, przy udziale wiwatujących tłumów.
We współczesnym rozumieniu słowo „Adwent” oznacza sam czas oczekiwania na przyjście tej najważniejszej osoby. „Jaki Adwent, takie święta” – to znane stwierdzenie znajdziemy w adwentowym tomiku mistagogicznym zmarłego 8 października tego roku - Ojca Bronisława Mokrzyckiego SJ, który podkreślał , że „owocność świąt zależy od przeżycia Adwentu, od naszego zaangażowania, od naszej wiary i czujności.”
Cały okres Adwentu posiada jednolity i spójny charakter, niemniej wyróżniamy w nim dwie części posiadające własne prefacje mszalne:
- pierwszą: od początku Adwentu do 16 grudnia, która skupia naszą uwagę na drugim przyjściu Pana - przyjściu w majestacie i chwale, przemieniającym i odnawiającym całą rzeczywistość, które nastąpi na końcu czasów;
- drugą: od 17 do 24 grudnia, która jest bezpośrednim przygotowaniem do Narodzenia Pańskiego i dlatego kieruje naszą uwagę wstecz - na pierwsze przyjście Chrystusa, czyli na Jego narodzenie się w ubogiej betlejemskiej stajni, a także na to, co poprzedziło te narodziny. Wejście w głębiny misterium Narodzenia Pańskiego ma nauczyć nas postawy oczekiwania, tęsknoty i przyjmowania Chrystusa w taki sposób, w jaki przyjęła Go Najświętsza Maryja Panna.
PRZEWODNICY ADWENTOWI
W przygotowaniu się na przyjście Pana - zarówno to pierwsze, które będziemy przeżywać jako misterium podczas Uroczystości Narodzenia Pańskiego, jak i na to ostateczne, które nastąpi na końcu dziejów, a także na to, które dokonuje się już teraz, w czasie Kościoła - pomagają nam Przewodnicy adwentowi.
Jaka jest ich rola? Poprzez liturgiczne czytania, antyfony i śpiewy przybliżają nam słowo Boże, a jednocześnie uczą nas na nie odpowiadać wiarą i miłością. Tymi Przewodnikami są:
- prorok Izajasz (ściślej Proto-, Deutero- i Trito-Izajasz), który prowadzi nas od samego początku Adwentu poprzez proroctwa mesjańskie zapowiadające przyjście Mesjasza i ukazujące, jak głęboko w historię ludzkości sięga misterium wcielenia Bożego Słowa. To właśnie z Księgi Izajasza uczymy się tęsknego przyzywania Pana: Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił (Iz 63, 19);
- Jan Chrzciciel, który towarzyszy nam od Drugiej Niedzieli. Kim jest? Sam siebie nazywa głosem (J 1, 23), bo podejmuje i niejako wzmacnia głos proroków zapowiadających przyjście Mesjasza. Jest bezpośrednim Poprzednikiem Pańskim (łac. Praecúrsor Dómini) wskazującym na Niego: Oto Baranek Boży (J 1, 29). Jest więc głosem poprzedzającym Wcielone Słowo.
Zadaniem Jana jest przygotowanie drogi przychodzącemu Panu, co w swoim kantyku wyraził ojciec proroka, Zachariasz: Ty dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi (Łk 1, 76). Święty Jan przygotowuje tę drogę nie tylko poprzez wzywanie do nawrócenia, lecz także przez świadectwo własnego życia. Mianowicie: dorastał na pustyni judzkiej (Łk 1, 80), w oddaleniu od zgiełku świata, w ciszy, w kontemplacji, na modlitwie. Gdy ukazał się przed Izraelem, nie porzucił surowego trybu życia (zob. Mt 3, 4). A więc i mową i własnym przykładem mówi do nas, jak należy przygotowywać się na spotkanie z Panem - w wyciszeniu serca, w postawie umartwienia i nawrócenia;
- Najświętsza Maryja Panna, której obecność w adwentowej liturgii w sposób szczególny zaznacza się w końcówce tego okresu. Niemniej, Maryja towarzyszy nam już od Pierwszej Niedzieli Adwentu i jest naszym pierwszym, najważniejszym Przewodnikiem. Nikt tak jak Ona nie może dopomóc nam w zrozumieniu pierwszego przyjścia Pana, ani w przygotowaniu się na ostateczne spotkanie z Nim, ani też w owocnym spotykaniu się z Nim dziś, w Kościele i przez Kościół.
To od Maryi najbardziej możemy uczyć się czci, pokory i miłości wobec przychodzącego Boga. Dlatego w czasie Adwentu kontemplujemy Jej postawy i prosimy Ją o opiekę na naszej adwentowej drodze, a czynimy to zwłaszcza podczas Mszy świętej roratniej, poświęconej Najświętszej Maryi Pannie.
ADWENTOWE POSTAWY
Jakich postaw Pan Jezus od nas oczekuje w Adwencie? Co w tym czasie szczególnie powinno nas cechować?
- wiara i miłość - na wzór Maryi, która "oczekiwała z wielką miłością" (z II Prefacji adwentowej);
- tęsknota i radość oczekiwania, które są znakiem tego, że czekamy na Kogoś najdroższego, najbardziej umiłowanego;
- kontemplacja Słowa Bożego, które jest wołaniem Miłości i wezwaniem nas do wzajemnej odpowiedzi;
- czuwanie i modlitwa, które otwierają nasze serca dla Pana;
- udział w Eucharystii, która jest żywą obecnością Jezusa i najpełniejszym zjednoczeniem z Nim;
- nawrócenie, które jest najwłaściwszym przygotowaniem na spotkanie z przychodzącym Bogiem, będącym samą Miłością i samą Świętością.
Niechaj w wypełnianiu tych postaw pomoże nam modlitwa i pokuta Adwentowych Kręgów:
• Pościmy tylko w piątki prosząc o Siedem Darów Ducha Świętego dla siebie i całego Kościoła, ewentualnie dołączamy intencję własną
• W dniu postu uczestniczymy w Eucharystii w w/w intencjach
• Staramy się wypełnić jakiś uczynek miłosierdzia względem bliźnich
• W soboty oddajemy szczególną cześć Maryi, głównej przewodniczce Adwentu, uczestnicząc w Roratach i odmawiając franciszkańską Koronkę do Siedmiu Radości Matki Bożej lub Radosną Część Różańca. Można też odśpiewać Akatyst (w każdą pierwszą sobotę miesiąca u dominikanów na Służewie po Mszy o 19.30), Godzinki, odmówić Litanię Loretańską lub inną modlitwą uwielbić Maryję.
Adwent nie jest niespodzianką. Jest jasnym i konkretnym wezwaniem: „Idźmy z radością na spotkanie Pana”. Te słowa Psalmisty rozbrzmiewają na progu radosnego, czterotygodniowego okresu porządkowania sumień i życia, oczekiwania na spotkanie z przychodzącym Bogiem. Jezus sam daje nam w Ewangelii konkretne wskazówki, jak to uczynić.
Po pierwsze, zachęca nas do porzucenia beztroskiego i bezmyślnego życia. Jezus ukazuje nam przykład ludzi, którzy przed potopem wiedli życie, tak jakby bez większego wysiłku i zaangażowania mieli żyć wiecznie. Ci ludzie popełniali podstawowy błąd: nie myśleli o przyszłości i nie wyciągali wniosków ze znaków jasnych i ewidentnych, które dawał im Pan Bóg, aby się nawrócili. Obojętnie przechodzili koło Noego, który budował arkę przed nadejściem potopu.
Dzisiejsze troski o sprawy doczesne wypełniają za dużą przestrzeń naszego ziemskiego życia. Dlatego, szczególnie w Adwencie, myślący i kochający Boga człowiek, musi nauczyć się wyważać proporcje, między tym, co doczesne i tym, co wieczne. Dziś nie buduje się materialnej arki, ale buduje się „arkę” zasad, idei, dobrych gestów i czynów miłosierdzia.
(…) Jak ważne jest, abyśmy „zrozumieli chwilę obecną”, jak pisze do nas św. Paweł we fragmencie Listu do Rzymian. Ta ważna chwila to Adwent, który jest czujnością, gotowością, uwagą. Patrzmy uważnie, żeby zobaczyć te sytuacje, w których Pan przychodzi, tu i teraz. Sami wiemy, z doświadczenia zeszłych lat, jak szybko i bezpowrotnie ten czas Adwentu przemija. Adwent brzmi jak wezwanie: „Decyduj tak, żebyś potem nie żałował. Teraz!”. Dlatego prośmy Boga o pomoc słowami psalmisty: „Okaż nam, Panie, łaskę swoją i daj nam swoje zbawienie”. Niech w naszej drodze adwentowej towarzyszy nam również Najświętsza Maryja Panna, nasza nadzieja. Wraz z Nią będzie nam łatwiej przygotować się, aby nadejście Pana nie zastało nas rozproszonych wśród innych spraw, które wobec Jezusa mają niewielkie znaczenie lub nie mają go wcale.
Autor: Ks. Leszek Smoliński
A może po prostu pomilczeć? Odrzucić złe słowa, złe gesty, złe myśli? Bo przychodzi do nas i nastaje w nas taki czas, kiedy zaczynamy odczuwać te wszystkie złe sprawy, a krótkie dni i chłód potęgują nasze doznania. Szukamy instynktownie czegoś, co by nas pobudziło, co pozwoliłoby nam być pełnymi werwy i gotowymi do działania, a zarazem radosnymi. Czegoś, co mogłoby nas odnowić i zaszczepić w nas nadzieję i siłę. Adwent to radosny czas oczekiwania na dzień Bożego Narodzenia. Tylko Bóg wie dokładnie, ile jeszcze pozostało przed nami Adwentów. Czy każdy z dotychczas przeżytych stał się dla nas zaczynem nowego życia, zaowocował wzrostem wiary, nadziei, miłości? Na to pytanie każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Dlatego dobrze by było usiąść i pomilczeć, przeanalizować wszystko, co wokół nas się dzieje i zastanowić się nad naszym dalszym bytem. I niezależnie od tego, jak odpowiedź będzie brzmiała, wszyscy przecież chcemy otrzymać kolejną szansę dobrego przeżycia Adwentu.
W tym właśnie przygotowaniu wspomaga nas Słowo wysłuchiwane podczas liturgii Słowa przez cały czas Adwentu. Od nas zależy, co zapamiętamy i co wprowadzimy w czyn. To przecież do nas św. Paweł mówi: „Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa.” (1 Kor 1,4-7). Wzbogaceni jesteśmy we wszystko, ale musimy popracować nad sobą, by łaska wydała widoczne owoce.
Mamy być gotowi zawsze i w każdej chwili, abyśmy na polecenie „Czuwajcie” mogli odpowiedzieć zgodnie z prawdą: czuwamy, jesteśmy gotowi. Jednak nasza odpowiedź będzie prawdziwa dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że gotowość nie powinna wypływać z poczucia obowiązku, lecz przede wszystkim z miłości, nadziei, tęsknoty, oczekiwania.
Autor: Piotr Blachowski
Nie spodziewajmy się żadnych fajerwerków i szczególnych znaków świadczących o przyjściu Pana. Wiele razy słyszeliśmy Jego zapewnienie: Królestwo Boże w was jest. Okres Adwentu, w który wchodzimy, sprzyja zmianie myślenia o Bożych sprawach. To prawda, że kojarzy się z nim pojęcie oczekiwania, ale to musi być bardziej proces niż stan. Chrześcijańska nadzieja jest dynamiczna. Jeśli Bóg uczynił nieskończoną ilość kroków w naszym kierunku, to zawsze pozostaje ten ostatni.
Kontrast Izajaszowego proroctwa z doświadczeniem codzienności ma źródło w ”Bożej niemocy”. Choć aż się prosi, by przy takim stwierdzeniu używać cudzysłowu, to po wnikliwszej refleksji okazuje się, że jest coś na rzeczy w takim myśleniu. Przecież dar wolności, który otrzymaliśmy, w pewnym sensie wyznacza granicę Bożemu działaniu. Książę Pokoju przyszedł na świat, ale my nadal jesteśmy ludem Adwentu, bo Jego przesłanie ciągle pozostaje w sferze pobożnych życzeń. Z nawróceniem kojarzy się nam zazwyczaj okres Wielkiego Postu. O Adwencie raczej mówimy, że jest to czas radosnego oczekiwania. Jednak w liturgii obowiązuje fioletowy kolor. Tego faktu nie można zignorować, a w lepszym jego zrozumieniu pomaga lektura dzisiejszych czytań.
Im większy jest rozdźwięk między tym, co pisał Izajasz, a naszym doświadczeniem rzeczywistości, tym więcej mamy do zrobienia. Pomocą są w tym okresie dobrze znane adwentowe zawołania: prostujmy drogę dla Pana, gotujmy ścieżki dla Niego. Maranatha - Przyjdź, Panie Jezu.
Autor: Ks. Marek Łuczak